Wiele portali internetowych czy specjalne strony na Facebook’u, informują o wielkim dzisiejszym wydarzeniu i możliwości oglądania przelotu New Horizons tuż obok Plutona na żywo.
Będę musiał was chyba trochę zdziwić. Nic z tego!
Planowany przelot, a w zasadzie punkt, w którym sonda znajdzie się najbliższej Plutona ma nastąpić o godzinie 13:49:57 naszego czasu. Wtedy to właśnie New Horizons znajdzie się 12 400 km od jego powierzchni i minie go z prędkością 13,78 km/s. Nieco później o 14:04 znajdzie się w najbliżej Charona – największego z księżyców planety.
Przelot w pobliżu powierzchni zajmie niecałe 3 minuty.
I wszystko było pięknie do tego momentu.
Na przeszkodzie stoi nam odległość dzieląc sondę do Ziemi. Jest to 4 godziny i 25 minut świetlnych, co oznacza, że światło i jak również fale radiowe potrzebują tyle czasu na dotarcie do Ziemi od chwili ich nadania.
Logiczne się staje, że pierwsze zdjęcia powinny dotrzeć więc ok. godz. 18.15, i stało tak by się gdyby nie geometria przelotu oraz konstrukcja sondy.
New Horizons nie ma obracanej anteny (zdecydowano się na takie rozwiązanie po problemach z misją Voyager 2), a podczas przelotu zostanie skierowana w stronę planety.
W tym czasie będzie gromadzić dane w pamięciach SSD o pojemności 8GB! Dopiero po przelocie antena odwróci się w kierunku Ziemi i rozpocznie przesyłanie danych.
Kolejnym problemem jest jednak prędkość transmisji. Nikt się nie dziwił, gdy w ostatnich dniach sonda przekazała na Ziemię zaledwie kilka, może kilkanaście zdjęć.
To właśnie powód wolnej transmisji na poziomie 1000-2000 bitów na sekundę, a jeszcze bardziej zrozumiałe 125 do 250 bajtów na sekundę. Przesłanie zdjęcia 1024×1024 pikseli, czyli 1MB, trwa 70 minut!
Musimy pamiętać, że sonda to nie tylko zdjęcia ale również 9 innych czujników, których dane także będą dla astronomów tak samo ważne jak wizualne walory planety.
To, co będzie transmitowane w pierwszej kolejności, zależy od NASA i ich planu.
My jednak dzisiaj może nie spodziewajmy się transmisji na żywo w wersji video. Pierwsze zdjęcie zapewne NASA będzie starała się pokazać jeszcze dzisiaj. Kolejne dane będą jednak spływać nie dniami a miesiącami.